Wojsko Polskie potrzebuje więcej żołnierzy. Czy Polsce coś zagraża?

 

Internet jeszcze nie tak dawno huczał po plotce o rzekomej mobilizacji wielkich ilości żołnierzy Narodowych Sił Rezerwy. Informacja została zdementowana przez czynniki oficjalne, a i same NSR nie posiadają zbyt dużego potencjału, jeśli chodzi o liczebność. Jak się jednak okazuje, coś jest na rzeczy, przedwczorajsze wydanie Faktów TVN słowami Macieja Mazura, przekazało informację, w dość humorystycznym i zabawowym świetle, że Wojsko Polskie zamierza skierować młodych, sprawnych rezerwistów na ponowne, bodaj trzymiesięczne przeszkolenie. Tym razem oficjalne czynniki podają, że tylko po to, by "przymierzyć mundur". Czego się czepiacie, mówi wojskowy. Chłopcy trochę pobiegają dla zdrowotności na mrozie, jeszcze dostaną za to pieniądze. Chichy chachy i achy, duzi chłopcy pojeżdżą sobie ciężarówkami, przypomną starych kumpli i przypomną sobie, jak to było w dawnych czasach. Czy aby na pewno powinno nam być do śmiechu?

 

Z ciekawości zapytałem ojca, czy kiedykolwiek, po odbyciu zasadniczej służby wojskowej miał nakaz stawienia się do wojska, powiedział, że nie, zresztą ja też chyba pierwszy raz słyszę o takim przypadku, choć nie wiem, może za mało w życiu słyszałem. Coż zatem się dzieje, że dziś jest taka konieczność? Wydaje mi się, że wojsko mobilizuje swoich rezerwistów w bardzo kryzysowych sytuacjach, takich jak zagrożenie granic Rzeczypospolitej, napaść zbrojna obcego mocarstwa. Czy władza wie coś, czego my wiemy? Czy istnieje realne zagrożenie ze strony ościennych agresorów? Wątpię, nawet gdyby takowe istniało, to serwilistyczna wobec swoich sąsiadów polska władza pewnie oddałaby nasze granice byle komu za worek srebrników, tak samo, jak za worek srebrników kompromituje Polskę poprzez hańbę niewłaściwego wyjaśniania katastrofy smoleńskiej.

 

Jeśli nie atak z zewnątrz to jedynym powodem mobilizacji posiłków w Wojsku Polskim może być tylko i wyłącznie sytuacja wewnętrzna kraju. Czy również w tej sprawie rząd wie coś więcej od obywateli? Czy już wie, że Polska nie uratuje się przed bankructwem jako kraj? Czy już wie, że na zwykłych obywateli spadnie jeszcze większym niż dziś stopniu głód, niedostatek i nędza? Czy już dziś wie, że wielkie protesty społeczne i wybuch ulicznej agresji są rzeczą nieuniknioną? Czy już dziś wie, że w razie niezapanowania nad buntem społecznym mogą bardzo źle skończyć i stracić nie tylko srebrniki, które dziś posiadają? Czy nie wykonują tym samym ruchu wyprzedzającego? Jednego z wielu przypomnijmy, bo dekrety o wprowadzeniu stanu wojennego, ograniczanie demokracji w mediach, kagańcowa ustawa o zgromadzeniach publicznych, wywoływanie niepokojów na marszach niepodległości, "odpalenie" Brunona K. takimi ruchami wyprzedzającymi już były.

 

Czy władza na serio szykuje się do wprowadzenia stanu wojennego?

 

Źródło grafiki: http://www.gover.pl/userfiles/publikacje/JWSoch-large.jpg